czwartek, 8 grudnia 2016

BROWARY I SŁODOWNIE W SZESNASTOWIECZNYM KRAKOWIE, cz. II

Dom "Pod Pawiem" - ul. św. Jana 30


Nieopodal Rynku, przy ul. św. Jana, niemal naprzeciwko Muzeum Czartoryskich, wciśnięta pomiędzy hotel "Francuski" a kamienicę Polskiej Akademii Nauk, stoi niepozorna kamienica. Zdobi ją wyjątkowe godło - dumny paw. Od tegoż godła od wieków kamienica nazywana jest właśnie domem Pod Pawiem. Niezorientowanym warto przypomnieć, że współcześnie funkcjonujące numery domów, dzięki którym możemy identyfikować je na mapie miasta, są wynalazkiem stosunkowo późnym. Kiedyś ich funkcję pełniły właśnie godła, lub (gdy kamienica akurat takowego nie miała) po prostu nazwiska właścicieli. Godło przedstawiające pawia na interesującej nas kamienicy pojawiło się mniej więcej pod koniec renesansu. Kto był inicjatorem jego powstania, kto godło wykonał zapewne pozostanie dla nas tajemnicą. Nie znaczy to, że o dziejach kamienicy nie wiemy nic. Przeciwnie, o jej bogatej historii posiadamy dość sporo informacji. W latach 1486 – 1786 była to własność miejska (jak to wówczas zapisywano: Panów Radziec Krakowskich), dzierżawiona karczmarzom i piwowarom krakowskim. Wydaje się, że z tym rzemiosłem związana była od samego powstania.



Dawny dom miejski, zwany kamienicą Pod Pawiem, obecnie oznaczony numerem 30, jest jedną z zabytkowych budowli znajdujących się na terenie Krakowa.


Szczegółowy opis browaru i słodowni pochodzi z 1. połowy XVIII wieku, jednak bez większego błędu założyć możemy, że opis ów obrazuje stan nieruchomości z czasów znacznie wcześniejszych. Charakterystyczne dla tej nieruchomości było rozmieszczenie funkcji słodowni w różnych częściach kamienicy i zabudowy oficynowej, typowe raczej dla małych obiektów połączonych z browarami. Na piętrze kamienicy był spichlerz na złożenie zboża, w oknie krzyż żelazny z szyn miasto kraty, tędy zboże do koryta na dole będącego do zalewania spuszczają. Obok znajdowała się komórka w której magazynowano chmiel. Koryto zalewne umieszczono w podwórzu, pod gankiem, w drewnianej komorze, do którego przez ścianę prowadziła rynna poprowadzona od studni (ta ostatnia z wałem żelaznym i dwiema korbami żelaznymi, z linami u wału i łańcuch żelazny do dwóch wiader). Lasy (urządzenie do do suszenia słodu) umieszczone były w browarze, zdaje się stojącym w podwórzu. Piwnice pod kamienicą podzielono na dwie części: w jednej urządzono gumno do roszczenia zboża, w drugiej znajdowały się kętnary do stawiania beczek z piwem, tam też zlewano piwo z browaru do specjalnej kadzi fermentacyjnej. Forma dachu nad budynkiem frontowym jest dzisiaj nieznana.



Późnorenesansowe godło domu Pod Pawiem (Sub Pavone), stan przed konserwacją.



Najstarszym znanym dzierżawcą domu "Pod Pawiem był Andrzej Poznańczyk (w latach 1542 - 1551). Nazwisko wskazuje, że pochodził z Poznania. Wielu piwowarów przybyło do Krakowa w tym okresie z innych miast Rzeczypospolitej: Poznania, Szamotuł, Torunia, Kalisza, Wrześni, Cieszyna a nawet zza granicy: Ołomuńca czy Rokycan k. Pilzna.

Z początkiem XVII wieku dzierżawcą nieruchomości został Krzysztof Kijaczek. W latach 1599, 1605, 1608, 1611, 1612, 1614, 1615, 1617 i 1618 pełnił funkcję starszego cechu piwowarów i słodowników krakowskich. Z uwagi na pełnioną funkcję występował często jako świadek na ślubach słodowników i piwowarów, bądź ich dzieci. Poprzez małżonkę, a następnie dzieci, spowinowacony był z kilkoma znaczącymi rodzinami piwowarskimi tego okresu.




Na elewacji domu "Pod Pawiem" zainstalowano taką oto tabliczkę. 
Słusznie przypomina o piwowarskiej tradycji tego miejsca.


W latach 1624 - 1636 dzierżawcą domu miejskiego Pod Pawiem był Wojciech Dymkowicz, który przybył do Krakowa ze wsi Łęki pod Słomnikami. Z jego śmiercią związana jest tajemnicza historia, zmarł bowiem w skutek rany szkodliwej sobie przez szwagra mego bez żadnej przyczyny zadanej. Domyślamy się waśni rodzinnej, puszczonej przez Dymkowicza na łożu śmierci w niepamięć. Prowadzenie browaru w tym miejscu musiało być zyskowne, bowiem Wojciech Dymkowicz pozostawił małżonce Jadwidze i dzieciom 1550 złotych w gotówce (za taką kwotę można było wówczas nabyć dom na przedmieściu) oraz szereg zobowiązań za sprzedane piwo (część z nich wspaniałomyślnie darował dłużnikom). Ważny jest dalszy zapis w testamencie - we drwach, słodzie co by się pokazało z inwentarza tedy to daję małżonce mojej, także dziatkom, aby się tym oni żywili. Jadwiga Dymkowiczowa stała się następczynią tragicznie zmarłego męża, prowadząc browar do 1638 roku.




Szyld "Tap House", firmowego pubu browaru Pracownia Piwa z Modlniczki.


Browar nie zaprzestał działalności i w późniejszych latach. Działalność zakończył gdzieś około przełomu XVIII i XIX wieku (ostatni browar kontynuujący rzemieślniczą produkcję sięgającą czasami średniowiecza został zamknięty w 1832 roku). O piwowarskiej tradycji tego miejsca przypomniano, gdy we wnętrzach kamienicy działała restauracja Jana Kościuszko. Piwo podawano co prawda koncernowe, jednak na elewacji pojawiła się tablica, przypominająca o piwnej tradycji tego miejsca. Restauracji już nie ma, tablica pozostała. Informacja o urządzeniu piwnic w stylu "inspirowanym tamtym okresem" jest jakby nieaktualna. Tradycja piwowarska jest jednak kontynuowana. W pomieszczeniach parteru mieści się aktualnie piwiarnia o wdzięcznej nazwie Tap House (o tempora! o mores! chciałoby się wykrzyknąć. A niech Was kule biją z Waszą angielszczyzną Waszmościowie. Co żeśmy Wam uczynili?!). Piwiarnia należy do małego browaru z Modlniczki Pracownia Piwa (tym razem brawo za nazwę), wskrzeszającego zagubione tradycje piwowarstwa rzemieślniczego. Piwa warzą znakomite, choć śmiem wątpić, czy przypadły by one do gustu bywalcom dawnego domu zajezdnego Pod Pawiem. Takie czasy, trudno się boczyć na piwną rewolucję. Niech każdy ma takie piwo, które mu smakuje najlepiej. Przyznam, że też cieszę się smakami tutejszych piw, przy każdym pobycie (a tych staram się nie limitować). Tak o swoim przedsięwzięciu piszą właściciele browaru: Idea otwarcia pubu dojrzewała w nas od samego początku. Gdy tylko założyliśmy browar – wiedzieliśmy, że chcemy mieć swój pub. Czy raczej Pub. Rozumiany nie tylko jako miejsce, w którym będzie się można zrelaksować po ciężkim dniu pracy, ale przede wszystkim jako „świątynię” dobrego piwa. Miejsce, w którym każdy miłośnik dobrego piwa zawsze znajdzie coś dla siebie. Będzie mógł podzielić się swoją opinią z rzetelną obsługą i długimi godzinami rozmawiać z innymi fanami nowofalowego piwa.



Paw z godła kamienicy odzyskał dawny blask. 


Niedawno blask odzyskała elewacja kamienicy. Paw znów pyszni się wszystkimi kolorami tęczy. Wszak nie może być to przypadek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz