wtorek, 3 marca 2020

AKADEMIA KULINARNA

Zostań uczestnikiem kursu. Już w najbliższy weekend spotkanie piwowarskie!    







Info wprost ze stron Akademii:

Gratka dla wszystkich piwoszy! Akademia Kulinarna w Krakowie w dniach 6-7 marca organizuje weekend z najlepszymi piwnymi specjalistami!



Zaczniemy w piątek o godzinie 16.30 w Browar Tenczynek pod Krakowem. Naszym Gospodarzem będzie tam Sebastian Jabłoński - główny piwowar tego historycznego browaru. Pooglądamy, podegustujemy (!), podyskutujemy :-)
W sobotę spotkamy się z dr. hab. Sławomirem Dryją z Instytutu Historii Sztuki i Kultury UPJP2 w Krakowie, autorem opracowań z zakresu dziejów piwowarstwa, członkiem założycielem Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych, który wprowadzi nas w historię piwa. Któż jak nie on - członek zespołu badaczy, którym udało się wyizolować i odtworzyć XVI-wieczne drożdże piwne zahibernowane w krakowskich piwnicach.:-) Naszym gościem będzie też dr inż. Marek Zdaniewicz wykładowca na podyplomowych studiach Browarnictwo, słodownictwo, piwowarstwo na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie.



Gościem specjalnym tego spotkania będzie dr inż. Jaromir Fiala, kierownik Programów Edukacji i Innowacji w Instytucie Badawczym Piwowarstwa i Słodownictwa (Výzkumný ústav pivovarský a sladařský) w Pradze. Jeśli rozmawiamy o piwie nie mogło zabraknąć naszych sąsiadów. Opowie nam on o surowcach, technologii produkcji słodu i piwa, o czeskich lagerach i ich wiekowej tradycji i o tym, jak ważne jest piwo w gastronomii.

dr inż. Jaromir Fiala z Pragi.

Serdecznie zapraszamy! Koszt 1000 PLN za dwudniowe zajęcia, zapisy pod numerem telefonu +48696236986.

Spotkanie zapowiada się fascynująco - serdecznie zapraszam!!!

niedziela, 1 marca 2020


BROWAR "JELEŃ" W LUBLINIE

Powojenne losy browaru i jego właściciela (lata 1945 - 1948)




Opisując dzieje browaru "Jeleń" w Lublinie wypada cofnąć się do 1906 roku. Wówczas to Emil Plage wydzielił z folwarku Dziesiąta działkę o powierzchni 5,4 ha na której postawił zakład reaktyfikacji spirytusu. Pod kierunkiem inż. Jana Czarnieckiego nastąpił pomyślny rozwój zakładów. Związek małżeński z Gabrielą, córką Emila Plage, zaowocował przejęciem przedsiębiorstwa. Już jako właściciel Czarniecki znacząco rozbudował zakład. Stało się to w roku 1913. Wówczas to zapewne powstał browar - w tej kwestii źródła nie są jednoznaczne. Data ta pojawia się w dokumentach powojennych, możemy ją jednak uznać za wiarygodną. Na początku Wielkiej Wojny zakłady doznały poważnych zniszczeń. Poszukując kapitału niezbędnego do odbudowy Jan Czarniecki wszedł w spółkę z W. Kulmanem, S. Śliwińskim i H. J. Zylberem. Browar przeszedł na wyłączną własność H. J. Zylbera w 1924 roku, jeszcze przed śmiercią Czarnieckiego i pozostał w jego rękach do zajęcia Lublina przez Niemców w 1939 roku.


Inserat reklamowy browaru Jeleń w Lublinie. 


Hersz-Jojne Zylber należał do znanych postaci ówczesnego Lublina. Pełnił funkcję radnego miejskiego a także był wieloletnim przewodniczącym lubelskiej Rady Wyznaniowej Gminy Żydowskiej. Firma działała pod nazwą "Dom Handlowo-Przemysłowy H. J. Zylber" i obejmowała przedsiębiorstwa: gorzelnię i fabrykę wódek Kośminek, cegielnię "Helenów", hurtowy handel wyrobami spirytusowymi oraz dział leśny, zaś od 30 stycznia 1924 roku również browar. W 1939 roku browar został objęty niemieckim zarządem komisarycznym i do 1944 roku działał pod nazwą Brauerei und Limonadenfabrik „Zum Hirsch“. Okres okupacji browar przetrwał bez większego uszczerbku.



Etykieta z browaru Prawego "Jeleń" z okresu okupacji niemieckiej.

Po wojnie w latach 1944-1946 prowadzony był przez spadkobiercę H. J. Zylbera, Cadoka Zylbera (vel Stefana Jankowskiego lub Stefana Zylbera). Od 1946 do 1948 znajdował się pod zarządem państwowym Dyrekcji Przemysłu Miejscowego w Lublinie, nosząc nazwę Pod Zarządem Państwowym Browar Parowy i Wytwórnia Wód Gazowych „Jeleń”. Do browaru należały wówczas także rozlewnie piwa w Bychawie, Łęcznej i Białej Podlaskiej. Na podstawie orzeczenia Nr 26 Ministra Przemysłu i Handlu z dnia 14 lutego 1948 r. o przejęciu przedsiębiorstw na własność Państwa (M.P. z 1948 r. Nr 44, poz. 226) w 1949 r. został przejęty na własność państwa.

Niewątpliwie najciekawszy jest okres następujący tuż po okupacji niemieckiej, kiedy to browar prowadził wspomniany wyżej Stefan Zylber. Szybko uruchomiono produkcję i pomimo trudności w zaopatrzeniu browar produkcja browaru wzrastała z miesiąca na miesiąc. Nie były to jedyne kłopoty, dotykające właściciela. W dość niejasnych okolicznościach został on aresztowany 22 lutego 1946 rok. Zarzuty postawione Stefanowi Zylberowi były dość poważne. Zacytujmy jeden z dokumentów: Gospodarka ob. Stefana Zylbera, współwłaściciela i dyrektora browaru "Jeleń", była tego rodzaju, iż przy dość wysokiej produkcji i dużej sprzedaży, ze względu na przemarsze wojsk, wykazywał buchalteryjnie deficyt, nie płacił podatków, Ubezpieczalni Społecznej, zaciągnął około 1 miljona zł. długu w Banku Gospodarstwa Krajowego, nie inwestował kapitałów oraz nie gromadził surowców. Że ob. Zylber palił pod kotłami i w piecach kukurydzą (spalił 70 ton), trudno sobie wytłumaczyć inaczej, jak specjalną złośliwością lub szkodnictwem i chęcią osiągnięcia jak największego zysku ze szkodą społeczeństwa. Wśród dalszych zarzutów pojawia się sprzedaż przydziałowego węgla na wolnym rynku, brak zainteresowania dziurawymi dachami, szkodami w warzelni czy też polecenie rozbiórki 13 kuf składowych. 



Etykieta Browaru Parowego "Jeleń" w Lublinie z okresu międzywojennego.


Jeszcze w dniu aresztowania Rada Zakładowa powołała na p.o. Dyrektora Zakładu Witolda Gnoińskiego. Kierownikiem technicznym był Eugeniusz Wróbel, zaś zakład zatrudniał 54 osoby (w tym 46 robotników fabrycznych i 8 pracowników umysłowych). W dniach 5 - 6 maja część zakładu spaliła się w pożarze, którego przyczyn nie wyjaśniono. Zniszczeniu uległy dachy nad warzelnią i suszarnią słodu, chłodnicą talerzową oraz dach i strop nad przybudówką słodowni. W związku z koniecznymi naprawami za najpilniejsze uznano wymianę przepalonego i przeciekającego kotła warzelnego.

Zarzuty wobec Stefana Zylbera okazały się na tyle miałkie, że wkrótce został on zwolniony z aresztu i rozpoczął starania o odzyskanie utraconej własności. W odpowiedzi na pismo z dnia 28 maja 1946 roku uzyskał zapewnienie, że w związku z oszacowaną na 13866 hl roczną zdolnością produkcyjną zakładu, Ministerstwo Aprowizacji i Handlu nie przedstawi Wojewódzkiej Komisji do Spraw Upaństwowienia Przedsiębiorstw wniosku o przejęcie browaru "Jeleń" na własność państwa. Nie zmieniło to w sposób zasadniczy sytuacji zakładu, pozostającego nadal pod przymusowym zarządem państwowym (przymusowej nacjonalizacji podlegały browary o rocznej produkcji powyżej 15 tysięcy hektolitrów). W rzeczywistości sytuacja prawna browaru nie była do końca jasna. Zakład pozostawał pod zarządem Dyrekcji Przemysłu Miejscowego w Lublinie i nosił nazwę Browar Parowy i Wytwórnia Wód Gazowych "Jeleń". Nie zachował się żaden dokument potwierdzający objęcie browaru zarządem państwowym, zaś w piśmie z dnia 19 kwietnia 1948, skierowanym przez zarząd browaru do Dyrekcji Przemysłu Miejscowego w Lublinie znalazło się dość kuriozalne żądanie o wystąpienie z wnioskiem do Sądu Okręgowego o adnotację w Rejestrze Handlowym, iż browar "Jeleń" znajduje się pod zarządem Dyrekcji Przemysłu Miejscowego, oraz o wyciąg z Rejestru Handlowego. Jak z tego jasno wynika - nie zadbano o to wcześniej. W tym czasie los browaru był jednak przesądzony.
Ostatecznie na podstawie orzeczenia numer 26 Ministra Przemysłu i Handlu z dnia 14 lutego 1948 roku o przejęciu przedsiębiorstw na własność Państwa (M.P. z 1948 r. nr 44, poz. 226) browar został upaństwowiony. 16 września tegoż roku ministerstwo wyznaczyło Centralny Zarząd Przemysłu Fermentacyjnego w Warszawie jako podmiot właściwy do jego objęcia.


Etykieta z okresu zarządu państwowego nad browarem.
Źródło: http://www.browarymazowsza.pl/?page_id=49&child_id=72


Wiele interesujących szczegółów wnosi protokół sporządzony 20 maja 1947 roku, opisujący szczegółowo mienie browaru. Podzielono je na cztery grupy, z których grupa A obejmowała własność pozostawioną przez b. właściciela H. J. Zylbera, gruba B inwestycje wykonane przez zarząd niemiecki podczas okupacji, grupa C inwestycje dokonane przez Stefana Zylbera w latach 1945-1946, zaś grupa D dorobek społeczny, czyli powiększenie majątku browaru pod zarządem państwowym t.z.n. od dnia 23 lutego 1946 r. Z pierwotnego wyposażenia pozostać miała jedynie część kuf składowych i saturatory, jedyną inwestycją Stefana Zylbera były pasy transmisyjne, zaś "strona społeczna" wniosła skórzane i gumowe pasy oraz część kuf składowych. Całe pozostałe wyposażenie było efektem modernizacji browaru w czasach okupacji.

Niestety, dokumenty nie informują nas o dalszych losach Stefana Zylbera. Upaństwowiony browar działał z powodzeniem nadal. W roku 1948, w ramach kolejnej restrukturyzacji przemyslu piwowarskiego, utworzone zostały Lubelskie Zakłady Piwowarsko -Słodownicze, w skład których weszły oba lubelskie browary (Zakłady Przemysłowe K.R. Vetter i Browar Parowy Jeleń). W roku 1963 przedsiębiorstwo przekształcono w Lubelskie Zakłady Chmielarsko-Piwowarskie, zaś w roku 1974 zrzeszenie przemianowano na Zakłady Piwowarskie w Lublinie. W jego skład włączono inne browary i słodownie z terenu Lubelszczyzny. Ale to już zupełnie inna historia....
Na koniec jedna uwaga - dzisiejszy spadkobierca tradycji lubelskiego browarnictwa, browar Perła, odwołując się do tradycji eksponuje historię browaru Vettera. Historia browaru "Jeleń" schodzi jakby na drugi plan. A to przecież to w nim do dziś warzone jest piwo.
Opracowano na podstawie:
Archiwum Państwowe w Lublinie, zespół 685, Browar Parowy "Jeleń" w Lublinie".


sobota, 29 lutego 2020

BROWARY ZIEM ZACHODNICH PO 1945 ROKU, cz. V

Browar i Słodownia Maxa Thienelta w Słupcu (obecnie Nowa Ruda, Szlagowo, dawn. Schlegel) 






Browar w Słupcu istniał już w XVII wieku, zaś jako datę jego powstania przyjęło się podawać rok 1631 (lub 1633). Jeszcze pod koniec XIX wieku przedsiębiorstwo stało się własnością rodziny Thieneltów, którzy prowadzili nie tylko browar, ale i gorzelnię. Do maja 1945 firmą zarządzał jednoosobowo Max Thienelt. Prawdopodobnie przez cały okres wojny browar prowadził produkcję. Z chwilą utworzenia polskiej administracji browar został zabezpieczony i zajęty, aczkolwiek pozostawał unieruchomiony. Z początkiem września trafił pod Zarząd Państwowy, a 18 września 1945 został przejęty przez Państwowe Zjednoczenie Przemysłu Piwowarsko-Słodowniczego. Kierownikiem browaru został mianowany Tadeusz Kwiatkowski. Ocenił on, że browar nie poniósł większych strat w trakcie działań wojennych, jednak jest on on mocno przestarzały (przez 20 lat pozostawał bez większych remontów). Największy problem stwierdził w dziale fermentacji, gdzie z ogólnej pojemności kadzi fermentacyjnych (550 hl) aż 15 z nich, o łącznej pojemności niemal 400 hl, nie nadawało się do użytku. Tadeusz Kwiatkowski przedstawił raport, obrazujący stan browaru, w dalszej części pisząc: Ponadto wiele urządzeń technicznych jak kocioł parowy, chłodnia talerzowa, zbiorniki pomocnicze na wodę, transmisje, itp. jako przestarzałe wymagają ciągłych poprawek. W roku 1945 nie udało się przeprowadzić najmniejszych choćby inwestycji. Skupiono się na bieżącej działalności, na którą składały się drobne naprawy i organizacja pracy. Browar zatrudniał siedemnastu pracowników, z czego trzynastu należało do dawnej załogi browaru - w tym mistrz browarniczy i główny mechanik, a więc osoby decydujące o pracy obiektu. Bezpośrednio przy produkcji pracowało osiem osób, po trzy osoby zaliczono do personelu pomocniczego i gospodarczego, również trzy osoby tworzyły dział administracyjny. 


Obecny stan obiektu, według serwisu: https://nowa_ruda.fotopolska.eu/Nowa_Ruda/b55244,Piwna_2.html?f=1354007-foto

Zakład opisano następująco: Budynek browaru murowany, obejmujący: warzelnię, słodownię, obciągalnię piwa, piwnice składowe i fermentacyjne wraz z elewatorem, mieszkaniem i biurem - położone w Szlagowie przy ul. Wiejskiej nr. 240 budynek obustronnie tynkowany, podpiwniczony, jednopiętrowy. Dach dwuspadowy z drzewa miękkiego, kantowego, kryty papą z dwoma kominami fabrycznymi - stropy drewniane, trzcinowe. Klatka schodowa drewniana, podłogi z drzewa miękkiego, piece kaflowe. (..) Hala maszyn, budynek parterowy, murowany, obustronnie tynkowany, podłogi betonowe, dach z drzewa miękkiego jednospadowy, kryty papą - jest jednocześnie sufitem - stropy drewniane. Ponadto browar obejmował warsztat do reparacji beczek, garaż, stodołę i szopę. Słodownia wyposażona była w murowaną kadź o pojemności 30 hl, klepiska i dwusiatkową suszarnię. Na dwunaczyniową warzelnię składały się: kadź filtracyjno-zacierowa wraz z mieszadłem i sitami brązowymi oraz czterema kranami odpływowymi (brzecznik), o pojemności 52,34 hl oraz kocioł warzelno-zacierowy, żelazny, obmurowany, wraz z mieszadłem, o pojemności 44,68 hl. Wodę czerpano z wodociągu i magazynowano w drewnianym zbiorniku na wodę zimną (o poj. 50 hl), obok którego usytuowany był mniejszy, również drewniany, zbiornik na wodę ciepłą, o pojemności 12 hl. Gorącą brzeczkę studzono na chłodniku talerzowym o poj. 46,76 hl. W dziale fermentacji pozostało pięć kadzi dębowych, każda o poj. 32 hl. W piwnicy składowej znajdowało się 5 kuf dębowych o poj. 42,99 hl, 4 tanki żelazne o poj. 52 hl oraz dwa tanki aluminiowe wraz z armaturą i reduktorami, pojemności 7 hl, pełniące zapewne rolę tanków rozlewczych. Browar miał urządzenia do rozlewu butelkowego i beczkowego. Zapisano także komplet pomp, motorów elektrycznych, filtrów oraz maszynę parową. Ciekawostką w inwentarzu jest kiełkownica do słodu własnej konstrukcji, stary typ. Potencjał wytwórczy browaru oceniono na 4000 hl rocznie. W roku 1945 wyprodukowano 400,80 hl piwa (we wrześniu trwał rozruch, w październiku - 87,20 hl, w listopadzie - 96,80 hl, w grudniu 216,80 hl).

Pieczęć browaru z  podpisem kierownika- Tadeusza Kwiatkowskiego. Fragment dokumentu z 1946 roku.


W lipcu 1946 roku w browarze było zatrudnionych 15 pracowników fizycznych i 1 piwowar, w tym 11 Niemców. W związku z przymusowym przesiedleniem ludności niemieckiej, od 1 sierpnia zwolniono dziewięciu pracowników pochodzenia niemieckiego, pozostawiając jedynie piwowara i mechanika. Na ich miejsce przyjęto pracowników polskich. Wówczas też browar przejął na własność dom mieszkalny z polem uprawnym i pastwiskiem, należący do Maksa Thienelta (z domyślną informacją, że opuścił on wówczas Szlagowo, podobnie jak wspomniani pracownicy browaru). Czy pracował on w należącym niegdyś do niego browarze - nie wiemy.

W roku 1946 browar wyprodukował 1466 hl piwa jasnego i 21 hl piwa ciemnego. Niewykorzystanie potencjału produkcyjnego tłumaczono brakiem surowców, a tak dokładniej chodziło o ograniczone przydziały ze strony PZPPF, któremu browar podlegał. Dodajmy, że browary zrzeszone w tej organizacji obowiązywał już wówczas zakaz zakupu na tzw. wolnym rynku oraz wymiany barterowej (surowce za piwo). Na dawnych gruntach Thienalta browar uprawiał pszenicę i ziemniaki. Nie mogąc ich sprzedać, przeznaczył plony do własnej stołówki i na deputaty. Rachunek ekonomiczny browar poprawiał słodując usługowo jęczmień na rzecz browaru w Gródku (obecnie Radków), który takiej możliwości nie posiadał. Lokalni odbiorcy to niemal bez wyjątku inicjatywy prywatne (rozlewnie piwa, ale też restauracje, bary i bufety). Największym odbiorcą była rozlewnia Firek i Fabiszewski z Kłodzka. Najprawdopodobniej w roku 1947 browar zamknięto i przekształcono w rozlewnię. 
Opracowano na podstawie:
Archiwum Państwowe w Katowicach (oddz. Gliwice), zespół: 291, Państwowe Zrzeszenie Przemysłu Fermentacyjnego w Zabrzu.





czwartek, 12 grudnia 2019

DZIWNE PRZYPADKI BROWARU W CZERSKU - cz. II (do roku 1946)

Browar Pomorski, własność Antoni Zemke (nast. Jan Czarnowski, nast. Franciszka Czarnowska) 






Po krótkiej przerwie (obejmującej formalnie jedynie trzy miesiące 1938 roku - w praktyce nieco dłuższej) czerski browar wznowił działalność. Dodajmy dla porządku, że w roku 1930 został zaliczony do zakładów produkujących od 2 do 5 tysięcy hektolitrów piwa (raczej bliżej tej niższej granicy). W latach 1933 i 1935 brak go w wykazie browarów obejmującym te o produkcji powyżej 5 tysięcy hektolitrów. Piwo sprzedawano w Czersku i w najbliższej okolicy. Zachowało się kilka relacji potwierdzających, że było ono dobrej jakości. Zapewne właśnie to decydowało o tym, że browar (pomimo niewielkiej produkcji) utrzymywał się na rynku.

Sytuacja zmieniła się diametralnie wraz z wybuchem II wojny światowej. Oddziały niemieckie dotarły do Czerska 3 września około godziny 10 rano. Obywateli polskich wywłaszczano z majątków, zsyłano do obozów, mordowano. 4 listopada 1939 w lesie niedaleko Gutowca Niemcy rozstrzelali 28 mieszkańców Czerska i Mokrego, w tym członków Polskiego Związku Zachodniego. Wśród ofiar znaleźli się Jan Czarnowski oraz dr Antoni Zemke. Z tablicy pamiątkowej możemy dowiedzieć się, że Jan Czarnowski, urodzony w roku 1897 (w chwili śmierci miał więc zaledwie 42 lata), był rajcą miejskim. W masakrze zginął też Alojzy Glaza (urodziny w 1904 roku), pracownik browaru i przewodniczący lokalnego koła Stronnictwa Narodowego. Jak podają źródła Decyzję o aresztowaniu i skazaniu na śmierć tych zasłużonych 28 Obywateli Czerska i okolic podjęła „komisja" składająca się z – Hermana Grossa komisarycznego burmistrza, Ottona Sommerfelda i Johanna Bonina. Z kolei Kurt Redwanz z Malachina, dentysta czerski - Klinkosz, Wiktor Golla Heinricha Trienke dotarli osobiście do wszystkich wytypowanych ofiar, przewożąc skazanych przez siebie w tym kapturowym sądzie do miejscowego więzienia a nazajutrz - tj. 4 listopada wywieziono ich potajemnie na miejsce kaźni i tam zamordowano. Dodajmy, że byli to niemieccy sąsiedzi ofiar. Hermann Gross był właścicielem młyna parowego. Dwa tygodnie przed wybuchem wojny wyjechał wraz z rodziną na teren Gdańska, by powrócić w dniu wkroczenia wojsk niemieckich. Franciszka Czarnocka pozostała z trójką małoletnich dzieci w wieku 5, 7 i 11 lat. Oddajmy jej na chwilę głos: Jako obywatelce polskiej i Polce zajęta została cała ta posiadłość [mowa o majątku składającym się z ponad 8 ha gruntów, browaru i budynków gospodarczych] już w pierwszych dniach września 1939 r. przez okup[acyjne] władze niemieckie na rzecz Rzeszy Niem[ieckiej] i oddano ją wraz z przedsiębiorstwem w zarząd powiernikowi (Treuhanderowi). W następnych latach posiadłość tą niemiecki urząd powierniczy (Haupttreuhandstelle Ost) w Gdyni sprzedał Niemcowi, który tu dotąd przybył aż z Bawarii. Ten stan pozostał aż do chwili opuszczenia tut[ejszych] terenów przez władze niemieckieW dniu 20 stycznia firmę przeniesiono z polskiego do niemieckiego rejestru (Handelsregister A von Czersk), nadając jej nr 151.  Zachowano nazwę Browar Pomorski (Czersker Brauerei), uznając Franciszkę Czarnocką za byłą właścicielkę tej nieruchomości, aczkolwiek jej nazwisko pojawia się w nazwie firmy jeszcze w sierpniu 1942 roku. Zapewne wkrótce po tej dacie browar został odsprzedany niemieckiemu osadnikowi.
21 lutego 1945 roku Czersk został wyzwolony przez 492 pułk piechoty II Frontu Białoruskiego pod dowództwem podpułkownika Liamajewa. Jak pisze Franciszka Czarnocka: W początkach marca 1945 r. na wezwanie tut[ejszej] Milicji Ob[ywatelskiej] wzięłam posiadłość tą  z powrotem w moje posiadanie i użytkowanie. Rolę już uprawiłam i jestem w trakcie uruchomienia browaru, co w skutek działań wojennych połączone jest z trudnościami. Sprawę dodatkowo skomplikowało wejście w życie ustawy "O majątkach porzuconych i opuszczonych" z 6 maja 1945 roku. 
Przypomnijmy, jak definiowała ona mienie porzucone: Wszelki majątek ruchomy lub nieruchomy, który w związku z wojną rozpoczętą 1 września 1939 r. nie znajduje się w posiadaniu właściciela, jego prawnych następców lub osób prawa ich reprezentujących jest majątkiem opuszczonym w rozumieniu niniejszej ustawy. Franciszkę Czarnowską bronił paragraf 19 wspomnianej ustawy, mówiący o bezwzględnym przywróceniu własności majątku opuszczonego prawowitemu właścicielowi i to bez względu na fakt, w czyim posiadaniu majątek ten się znajduje. Sprawa była więc bezsporna, jednakże niemiecki posiadacz browaru w okresie okupacji poczynił w nim znaczne inwestycje. I właśnie te składniki majątku, jako mienie poniemieckie, podlegały zapisom ustawy. W protokole sporządzonym w dniu 13 czerwca 1945 protokole wymieniono: aparat do obciągu piwa, warzelnię (!), chłodnik, zbiornik do wody, motor gazowy 6 KM, motor gazowy 8 KM, motor gazowy 20 KM, kompletne urządzenie do sztucznego chłodzenia, maszynę do sztucznego chłodzenia dużą, maszynę do sztucznego chłodzenia małą oraz basen zapasowy do moczenia butelek. W piśmie do ZPPS w Bydgoszczy Franciszka Czarnowska złożyła zapytanie o warunki odstąpienie jej tych części majątku. Widząc jednak piętrzące się przed nią trudności, w kolejnym piśmie do ZPPS (poprzez reprezentującego ją adwokata Alfreda Landsberga) przedłożyła propozycję, by nieruchomość ta [browar] pozostała nadal w zarządzie państwowym [w tym czasie Franciszka Czarnocka oczekiwała na rozprawę sądową, mającą ją formalnie przywrócić utracony majątek] pod jej osobistym kierownictwem z tem zastrzeżeniem, że nieruchomość ta zostaje nadal wyłączną własnością mej mandantki jako zapisanej właścicielki. Oprócz wynagrodzenia kierownika zakładu przysługiwałoby jej bieżące odszkodowanie, z tytułu używania należących do niej budynków i urządzeń oraz amortyzacji. Było to zagranie dość sprytne, gdyż prywatnym właścicielom utrudniano lub wręcz uniemożliwiano dostęp do surowców potrzebnych w produkcji. Rozdziałem tychże zajmował się właśnie ZPPS. Wniosek ten otrzymał pozytywną rekomendację i w dniu 30 września 1945 roku zawarto stosowne porozumienie o współpracy. Wraz z jego upływem ZPPS zaproponował jej odnowienie na poprzednich warunkach, do dnia 30 września 1947 roku. Nieubłaganie zbliżały się jednak czasy, kiedy to browary prywatne obejmowano przymusowym zarządem państwowym.
Opracowano na podstawie:
Archiwum Państwowe w Bydgoszczy, zespół: Zjednoczenie Przemysłu Piwowarsko-Słodowniczego w Bydgoszczy, prasa codzienna z lat 1920 - 1948.


DZIWNE PRZYPADKI BROWARU W CZERSKU - cz. I (do roku 1939)

Browar Pomorski, własność Antoni Zemke (nast. Jan Czarnowski, nast. Franciszka Czarnowska) 






Nieprzypadkowo tytuł niniejszego postu ma budzić kontrowersje. Nad historią browaru w Czersku pochyliłem się jakiś czas temu. Ułożyłem ją w głowie i odłożyłem, by ponownie do niej powrócić. Z jednej strony mamy skomplikowaną historię przemian własnościowych, trudną walkę o przetrwanie w zmiennych okolicznościach historycznych - a nawet śmierć, heroizm, ludzką tragedię ale też defraudacje i szemrane interesy. Materiał, z którego dobry fachowiec potrafiłby "uszyć" bardzo dobry scenariusz o uniwersalnym przesłaniu. Fresk historyczny z ludźmi z małego miasta i browarem w tle. Z drugiej strony cała opowieść wydaje się zwyczajna, wręcz banalna, gdyż jest tak charakterystyczna dla naszej historii. Takie to były czasy w których przyszło żyć naszym rodzicom i dziadkom. W dodatku jest to historia poskładana z okruchów, gdyż baza źródłowa jest nad wyraz skromna.
Struktura browarnictwa w odradzającej się Rzeczpospolitej nie była jednolita. O ile w dawnym zaborze rosyjskim, podobnie jak w austriackim, większość browarów znajdowała się w rękach polskich właścicieli, o tyle w części pruskiej zdecydowanie przeważał kapitał niemiecki. Był to też obszar najlepiej rozwinięty gospodarczo. Przed Wielką Wojną spożycie piwa na głowę statystycznego mieszkańca było tu największe, zaś wyposażenie browarów relatywnie nowoczesne. W początku lat dwudziestych prasa fachowa donosiła, że niektóre niemieckie browary znalazły się w rękach polskich, aczkolwiek dotyczyło to raczej zakładów niewielkich, a więc nie mających przeważającego znaczenia w globalnej produkcji. Do grona browarów objętych przez polskich właścicieli zaliczano bez wątpienia zakład w Czersku. Historia tego browaru sięga 1880 roku, kiedy to jako właściciel wymieniany jest Andreas Kaluba. W początku XX wieku pojawia się nazwisko Gross, zaś w okresie Wielkiej Wojny browar należał do spółki Otto Gross i Ernst Brem. Okoliczności zmiany właścicielskiej nie są nam znane.
W dniu 3 lutego 1922 roku w sądzie rejonowym w Czersku złożony został wniosek dra Antoniego Zemke o zarejestrowanie firmy pod nazwą "Browar Pomorski", której przedmiotem działalności miał być wyrób piwa. Kapitał zakładowy firmy wynosił milion marek polskich. Już w następnym dniu firma została wpisana do rejestru handlowego (dział A, nr 87). Nie było to jedyne przedsięwzięcie czerskiego lekarza. W dniu 16 stycznia 1922 roku złożył on w sądzie wniosek o zarejestrowanie drukarni, zaś niebawem poinformował, że od dnia 1 lutego rozpoczyna wydawanie gazety pod tytułem Głos Ludu (trzy razy w tygodniu). Kupno drukarni wynieść miało 400 tysięcy, zaś jej doposażenie milion marek polskich. Dodajmy, że Antoni Zemke był znanym w Czersku lekarzem, prowadzącym praktykę przy ul. Królowej Jadwigi 2. W rękach Antoniego Zemke browar pozostawał przez okres nieco ponad sześciu lat. W zbyciu tej własności pojawiają się pewne niejasności. Ale po kolei.

Zabudowania browaru w Czersku, lata dwudzieste.

Firma Browar Pomorski, wł. Jan Czarnowski została zarejestrowana 14 września 1928 roku (dział A, nr 133). Sęk w tym, że firma Browar Pomorski Antoniego Zemke występuje w rejestrze aż do 1 lipca 1934 roku, kiedy to została z niego urzędowo wykreślona. Urzędowo - a więc nie na wniosek właściciela, do tego koszty pokrył skarb państwa. 25 czerwca 1936 roku w podobny sposób wykreślono z rejestru drukarnię w Czersku należącą do Antoniego Zemke. W takiej sytuacji można by przypuszczać, że powodem była po prostu śmierć właściciela. Tak jednak nie było, ponieważ dr Antoni Zemke został zamordowany przez Niemców w listopadzie 1939 roku. Prawdopodobnym powodem zbycia browaru i zamknięcia drukarni były poważne problemy, w jakie Antoni Zemke popadł w połowie lat dwudziestych. Wraz z Piotrem Nosińskim z Bydgoszczy został oskarżony o sprzeniewierzenie ogromnych ilości drewna opałowego na szkodę skarbu państwa. Co prawda w roku 1928 zostali oni uwolnienie przez sąd w Chojnicach z braku wystarczających dowodów, jednak już rok później Sąd Apelacyjny w Toruniu uznał ten wyrok za błędny i przekazał sprawę do Sądu Okręgowego w Chojnicach do ponownego rozpatrzenia. Je rozstrzygnięcia nie znamy, zbiega się ona jednak w czasie z przejściem browaru na własność Jana Czarnowskiego. W roku 1931 działalność zakończył "Głos Ludu", zaś 1 lutego zgłoszona została chęć zamknięcia drukarni.  Wniosek ten jednak został wycofany 4 maja. W roku 1935 Sąd Rejonowy w Chojnicach wytknął właścicielowi firmy niezłożenie bilansu za rok 1934 i właśnie to stało się bezpośrednią przyczyną wykreślenia firmy z rejestru. Niezrozumiałe jest natomiast niewyrejestrowanie browaru, będącego już od kilku lat własnością Jana Czarnowskiego. Z formalnego punktu widzenia, w okresie od września 1928 do lipca 1934 istniały dwie firmy o nazwie Browar Pomorski w Czersku, zarejestrowane pod tym samym adresem. Rzecz jasna, faktycznie działającą była ta należąca do Jana Czarnockiego. Daje to równocześnie jasny sygnał o niedoskonałościach ówczesnego systemu prawnego i ograniczonej możliwości weryfikacji faktycznych okresów działalności poszczególnych firm.

Widok ogólny na zabudowania czerskiego browaru. Lata okupacji. Źródło: Gazeta Czerska:
https://pomorska.pl/kiedys-warzyli-piwo-dzis-jest-ubojnia/ar/7352431

Z początkiem lat 30-tych firma Jana Czarnowskiego popadła w poważne problemy finansowe. Wiąże się to niewątpliwie z wybuchem wielkiego kryzysu ekonomicznego i zubożeniem społeczeństwa. Spożycie piwa w Polsce spadło do niespotykanie niskiego poziomu, zaś spadek produkcji odczuły w pierwszej kolejności browary małe. Część z nich zaprzestało produkcji, wiele popadło w poważne tarapaty finansowe. W roku 1933 Jan Czarnowski uzyskał odroczenie spłat swoich zobowiązań na przeciąg trzech miesięcy zaś nadzorcą sądowym czuwającym nad dalszym przebiegiem spraw mianowany został adwokat Kopeć z Czerska. Po d koniec lutego złożył on do sądu kolejny wniosek, z prośbą o wpisanie do rejestru, że sprawuje on faktyczny zarząd nad firmą, zaś dłużnik (czyli Jan Czarnowski) upoważniony jest jedynie do technicznego prowadzenia browaru. Przeprowadzona sanacja pozwoliła na utrzymanie produkcji browaru przez okres kolejnych niemal pięciu lat. Nie uzdrowiła jednak sytuacji, bowiem pod koniec 1937 roku Sąd Okręgowy w Czersku wezwał Jana Czarnowskiego do przedstawienia bilansu firmy za rok 1936. Wobec braku odpowiedzi sąd ukarał właściciela firmy grzywną pieniężną i ponownie wezwał do złożenia stosownych wyjaśnień. W odpowiedzi Jan Czarnowski przesłał lakoniczne pismo z wyjaśnieniem, że firma nosi nazwę Browar Pomorski Jan Czarnowski i zajmuje się produkcją piwa. W tle pozostawała kwestia nieuregulowanego zadłużenia i wpisu w rejestrze handlowych, mówiącym o uchyleniu dalszego odraczania wypłat dłużnych z dniem 20 stycznia 1934 roku. W związku z zaistniałą sytuacją Jan Czarnowski przesłał kolejne pismo, informujące o zakończeniu działalności browaru z dniem 20 stycznia 1938 roku. Faktyczne zaprzestanie produkcji miało miejsce najprawdopodobniej już w roku 1937, o czym doniósł branżowy Biuletyn ZBiS w RP.
Przerwa w działalności browaru okazała się jednak krótkotrwała. Już 21 maja 1938 roku do Sądu Okręgowego w Czersku został wniesiony wniosek o wpisanie do rejestru handlowego firmy o nazwie Browar Pomorski, wł. Franciszka Czarnowska, przedmiotem działalności której jest wyrób piwa i lemoniady. W następnym dniu Sąd uwzględnił wniosek i wpisał firmę do rejestru w dziale A pod nr 66.  Nowo powstała firma niezwłocznie wykupiła świadectwo przemysłowe (w kategorii VI, klasa miejscowości IV), w którym jako wyłączną właścicielkę przedsiębiorstwa wskazano Franciszkę Czarnowską, mieszkankę Czerska. Na tym można by całą historię zakończyć, budzi ona jednak szereg wątpliwości - przede wszystkim co do zadłużenia, którym obciążony był browar. Wyjaśnienie odnajdujemy w korespondencji z okresu powojennego. Z pisma podpisanego własnoręcznie przez Franciszkę Czarnowską wynika, że nabyła ona całą nieruchomość w drodze przetargu przymusowego (składało się na nią nieco ponad 8 hektarów gruntów, zabudowania gospodarcze i browar). Jak więc widzimy, obciążona długami nieruchomość należąca do Jana Czarnowskiego została przez komornika zajęta i zlicytowana, zaś nabywcą okazała się żona poprzedniego właściciela. W tej sytuacji majątek (w tym browar) został oddłużony, zaś wierzyciele zaspokojeni, oczywiście w części, na jaką pozwalała kwota uzyskana z licytacji. Cała operacja wygląda na z góry ukartowaną, pozory mogą jednak mylić. Wszystko odbyło się jednak wedle przysłowia: wilk syty i owca cała - przyznajmy, ta ostatnia została nieco przystrzyżona. Ale jeśli był to jedyny sposób, by odzyskać choć część wierzytelności, mogło się to odbyć przy cichej akceptacji owej drugiej strony. W dalszej części pisma znalazł się charakterystyczny zapis: Browar prowadził od wielu lat mój mąż, a po nabyciu go przeze mnie w 1937 r. [błąd - wcześniej mowa o roku 1938] prowadziłam go sama.
c.d.n.

niedziela, 8 grudnia 2019

BROWARY ZIEM ZACHODNICH PO 1945 ROKU, cz. IV

Browar Rudolfa Leya w Człuchowie (dawn. Schlochau) 






W ostatnim czasie media obiegła wiadomość o rozbiórce dawnego browaru Rudolfa Leya w Człuchowie. W jego miejsca powstać mają bloki mieszkalne. Szczęśliwie ocalał budynek administracyjny położony od strony ulicy, choć - jak na razie - brak informacji, w jaki sposób miałby on zostać zagospodarowany. Z wielką przykrością stwierdzam, że takie informacje, donoszące o rozbiórce budynków pofabrycznych, w tym browarów, pojawiają się niepokojąco często. Wciąż chyba nie wypracowano przekonania o zabytkowej wartości architektury przemysłowej. Lista obiektów, które zniknęły bezpowrotnie z naszego krajobrazu w ostatnich latach jest zdecydowanie zbyt długa. Niestety mam świadomość, że jeszcze się wydłuży...

W powszechnej świadomości człuchowski browar funkcjonuje pod imieniem Rudolfa Leya. Faktycznie, nazwy firmy po jego śmierci nie zmieniono. Początkowo majątek trafił w ręce wdowy, Hedwig Ley z domu Kohlstock, zaś od 26 czerwca 1936 roku właścicielem stał się Arnold Ley, syn Rudolfa. W skład majątku wchodził nie tylko browar, ale również pastwiska, łąki i role o łącznej powierzchni ponad 13 ha, wraz z budynkami gospodarczymi. Hipotekę nieruchomości obciążał dług na rzecz Sparkasse Schlochau (49 798,93 mk) oraz Edny Kohlstock z Berlina (4 149,37 mk).
Podczas działań wojennych browar nie doznał większych szkód. Zarządzeniem Ministerstwa Aprowizacji i Handlu z dnia 12 lipca 1945 nieczynny browar w Człuchowie, wraz z pozostałymi składnikami majątkowymi, został przejęty w zarząd i użytkowanie państwowe. Jak zaznaczono w jednym z późniejszych dokumentów, Browar był czynny do 1945 r., po zakończeniu działań wojennych pozostał unieruchomiony. Szkód wojennych nie było, jedynie działania wojenne spowodowały ogólną dewastację. Domyślamy się, że za tym niezbyt zręcznym opisem kryje się informacja o wyszabrowaniu części wyposażenia (choć na niezbyt dużą skalę). W dniu 26 września wspomniane Ministerstwo zarządziło sporządzenie inwentaryzacji i oszacowania majątku Państwowych Zjednoczonych Browarów w Chojnicach, w skład w których wchodziły dwa chojnickie browary (nr 1 i 2) oraz nieczynny browar w Człuchowie. Nie zachował się dokument włączający człuchowski browar w obręb ZBCh, stało się tak zapewne jeszcze pod koniec lipca lub w sierpniu 1945 roku. Efektem ministerialnego zarządzenia było powstanie protokołu, do którego dołączono odpis bilansu otwarcia nieczynnego browaru w Człuchowie, z dnia 12 lipca 1945 roku. Dowiadujemy się z niego, że wartość majątku człuchowskiego oszacowano na 267 289 złotych, wedle wartości przedwojennej. Na wyposażeniu browaru znajdowały się m.in.: kocioł do warzenia piwa firmy Germania Chemnitz o pojemności 62 hl [podejrzewam, że raczej chodzi tu o kadź zacierno-filtracyjną], kocioł do warzenia o pojemności 50 hl (wyprodukowany przez tą samą firmę), maszyna parowa, elektromotor, maszyna amoniakalna do produkcji sztucznego lodu (z firmy Germania Chemnitz), pompy, rury, trzy baseny metalowe do fermentacji piwa (po 50 hl każda), dwie kadzie fermentacyjne, aparat do chłodzenia piwa (zapewne brzeczki), baseny metalowe do magazynowania piwa, o poj. 25-32 hl (zapewne tanki leżakowe), kufy składowe (określone jako beczki dębowe do magazynowania piwa) o poj. 25-32 hl (20 szt.) oraz o poj. 25-34 hl (również 20 sztuk), beczki drewniane, aparat do obciągu beczkowego i rozlewu oraz urządzenie słodowni, sprawiające wrażenie kompletnego.
Pomimo zachowania się większości wyposażenia nie podjęto decyzji o otwarciu browaru. Niezbyt szczęśliwa okazała się tu decyzja o połączeniu w jedno przedsiębiorstwo trzech małych browarów, co potwierdził zresztą dalszy los chojnickich browarów. W człuchowskim browarze urządzono rozlewnię piwa, zapewne funkcjonował tam również skład hurtowy. Stan prawny dawnego zakładu Leya zmienił się 28 maja 1949 roku, kiedy to Państwowa Rozlewnia Piwa, Słodownia i Wytwórnia Wód Gazowych w Chojnicach (przekształcenia dawnych Zjednoczonych Browarów Chojnickich to zupełnie odrębna sprawa) przekazała Zarządcy Państwowemu Franciszkowi Pelowskiemu (działającemu w imieniu i z upoważnienia Starostwa Powiatowego w Człuchowie) obiekt rolny dawniejszego browaru, w przybliżeniu odpowiadający dawnemu majątkowi, będącemu własnością Arnolda Leya. Przekazanie miało charakter formalny i wiązało się z przygotowywanym przejęciem nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa.
Stało się tak na podstawie rozporządzenia Ministra Przemysłu Rolnego i Spożywczego z dnia 26 września 1949 stwierdzającego, iż przedsiębiorstwo o nazwie: Lagerbierbrauerei Rudolf Ley - Człuchów, ul. Kaczochy 11 przeszło na własność Państwa. W konsekwencji tego aktu w dniu 19 maja 1950 roku wspomniane Ministerstwo zarządziło objęcie przedsiębiorstwa przez Centralny Zarząd Przemysłu Piwowarskiego w Warszawie. Do formalnego przejęcia doszło w dniu 22 grudnia 1950 roku. Stronę przejmującą reprezentował Klemens Pluciński, pracownik Bydgoskich Zakładów Piwowarsko-Słodowniczych. Wkrótce Bydgoskie Zrzeszenie zadecydowało o przekazaniu nieczynnego browaru na rzecz Połczyńskich Zakładów Piwowarsko-Słodowniczych, z zamiarem urządzenia tam hurtowni i rozlewni piwa. Protokolarne przekazanie nastąpiło 8 stycznia 1951 roku w Człuchowie, zaś jego przedmiotem były: hurtownia piwa (skład konsygnacyjny) oraz nieczynny browar. Warto zaznaczyć, że po upaństwowieniu browaru 11 hektarów ziemi przekazano Funduszowi Ziemskiemu w Człuchowie, w obręb zabudowań fabrycznych zaliczono 0,79 ha z przyległymi (leżącymi za browarem) łąkami i bagnami o powierzchni około 3 ha. Hurtownia piwa mieściła się w budynkach dawnego browaru, w których wciąż pozostawało wyposażenie, jak zaznaczono w protokole - niekompletne.
Proces upaństwowienia wiązał się z procedurą poinformowania właścicieli nieruchomości (w praktyce wzywano ich za pomocą ogłoszenia w biuletynie o charakterze wewnętrznym, w tym przypadku było to ogłoszenie w Szczecińskim Dzienniku Wojewódzkim, nr 13 z dnia 8 lipca 1950 r.). W związku z tym w protokole przekazania znalazł się charakterystyczny zapis: W dniu wyznaczonym do sporządzenia protokołu, oraz w czasie do dnia sporządzenia niniejszego protokołu [22 grudzień 1950], nie zgłosili się właściciele przedsiębiorstwa, których miejsce pobytu jest nieznane oraz właściciele składników majątkowych, znajdujących się w przedsiębiorstwie oraz nie otrzymano pisemnych zgłoszeń.
Los browaru Rudolfa Leya został tym samym ostatecznie przypieczętowany.
Opracowano na podstawie:
Archiwum Państwowe w Bydgoszczy, zespół: Zjednoczenie Przemysłu Piwowarsko-Słodowniczego w Bydgoszczy.

sobota, 7 grudnia 2019

BROWARY ZIEM ZACHODNICH PO 1945 ROKU, cz. III

Browary w Gubinie (dawn. Guben) 





W XIX wieku w Gubinie działało co najmniej siedem browarów. Niedługo przed wybuchem II wojny światowej działalność wciąż prowadziły cztery z nich. Do najbardziej znanych należały zakłady Haselbacha i Krölla. Po zakończeniu działań wojennych do dalszego użytku nadawały się dwa browary, jednak zły stan techniczny jednego z nich spowodował, że nigdy nie uruchomiono w nim produkcji. Najwięcej szczęścia miał browar zarejestrowany pod nazwą Löwenbrauerei G. Kröll, mieszczący się przy Klosterstarsse 14. Z karty informacyjnej z roku 1945 wynika, że browar zajmował się produkcją piw górnej i dolnej fermentacji, posiadał kocioł warzelny ogrzewany parą, maszynę parową, sztuczne chłodzenie systemu Borsig, linię do mycia i napełniania butelek, napęd elektryczny oraz własną słodownię.

Browar Haselbacha na widokówce z epoki.

Około połowy 1945 roku dawny browar G. Krölla został przejęty i uruchomiony przez Powszechną Spółdzielnię Rolno-Handlową z Gubina, jak stwierdzono w późniejszym protokole - na własny rachunek i ryzyko. Zatrudniono 33 pracowników (w tym 6 umysłowych i 27 robotników). W browarze uruchomiono produkcję, jednak wobec braku surowców (Spółdzielni nie obejmowały centralne przydziały, realizowane za pomocą ZPPS) jeszcze przed końcem roku zaprzestano warzenia piwa. Decyzję o przekazaniu browaru na rzecz ZPPS przyjęto najpewniej z ulgą. Oprócz braku surowców (a co za tym idzie produktu gotowego do sprzedaży) Spółdzielnia nie posiadała żadnych środków, nie była więc w stanie zabezpieczyć wypłat dla zatrudnianych pracowników. W protokole przekazania z 18 stycznia 1946 Spółdzielnia zastrzegła sobie jedynie zwrot pewnych sum, zainwestowanych w uruchomienie browaru, oraz niektórych części wyposażenia, które zostały w międzyczasie do browaru zwiezione. Zapewne chodziło tu w większości o sprzęt pozyskany z drugiego, nieczynnego gubińskiego browaru. Nowym dyrektorem przedsiębiorstwa mianowano Alfonsa Gulczyńskiego, pełniącego we wcześniejszym okresie funkcję piwowara. W momencie przekazania browar scharakteryzowano jako zakład o stosunkowo przestarzałej konstrukcji technicznej, z kotłem warzelnym o pojemności 7300 litrów, kotłem do zacieru i kadzią filtracyjną. Pojemność tanków składowych (a więc zapewne metalowych) obliczono na 82000 litrów. System chłodzenia opisano jako zwykły, przy pomocy pływaków wkładanych do kadzi fermentacyjnych. Piwo filtrowano na dwunastoramowym  aparacie filtracyjnym.  Rozlew do beczek prowadzono za pomocą aparatu izobarycznego o dwóch kurkach, zaś rozlew butelkowy zapewniał aparat mechaniczny, 16-korkowy. W browarze znajdowała się maszyna parowa o mocy 50 KM, jednotłokowa, firmy Stieberitz-Müller Apolda oraz 300 sztuk beczek różnego litrażu. Ponadto przy browarze funkcjonowała wytwórnia wód mineralnych. Co ciekawe, w protokole zaznaczono, że w Gubinie  przy ul. Niecałej znajduje się drugi browar, który znacznie ucierpiał w trakcie działań wojennych. Pozostałe w nim wyposażenie nakazano przewieźć do dawnego zakładu Krölla, zaznaczając, by Żadnych remontów i poprawek w zniszczonym browarze nie dokonywać. Równocześnie funkcjonującemu zakładowi nadano nr 1, zaś drugi browar przy ul. Niecałej otrzymał nr 2. Przedsiębiorstwu nadano nazwę: Państwowe Browary w Gubinie.

Browar G. Krölla na pocztówce z epoki.

W lipcu 1946 Pełnomocnik Obwodowy Czesław Kończak skierował do Państwowych Browarów w Gubinie pismo: Doszło do mojej wiadomości, że nieczynny Browar, znajdujący się w Gubinie przy ul. Niecałej jest demontowany przez Państwowe Browary w Gubinie, prawdopodobnie celem przeniesienia tegoż na inny teren Polski. W związku z powyższym zawiadamiam, że nie zgadzam się na wywózkę wspomnianych urządzeń i chciałbym aby Browar przy ul. Niecałej był również uruchomiony w Gubinie. W odpowiedzi Dyrektor Naczelny Zrzeszenia zwrócił uwagę, że oba browary w Gubinie zostały przez Gł. Urząd T.Z.P. przekazane Ministerstwu Aprowizacji i Handlu, a to z kolei przekazało zarząd ich naszemu Zjednoczeniu [ZPPS] pismem z dnia 23.10.1945. W konsekwencji pełna odpowiedzialność i dyspozycyjność spoczęła w rękach Zrzeszenia. W dalszej części pisma zawarto ciekawą uwagę na temat gospodarczej polityki Państwa: w związku z  całokształtem gospodarki przemysłu piwnego w Polsce nie wszystkie browary mogą być uruchomione. Zrozumiałą jest wobec tego rzeczą, że niewykorzystane urządzenia przenosi się do innych browarów czynnych, lub mających być uruchomionymi. Demontaż urządzeń został więc dokończony. W większości trafiły one do browaru nr 1 (w sytuacji podjęcia decyzji o całkowitym unieruchomieniu browaru nr 2 rozróżnienie takie miało jedynie charakter formalny). Jeszcze w lipcu tego roku z niezabezpieczonej szopy browaru nr 1 skradziono filtr do piwa, pochodzący z browaru nr 2. Boleśniejszą stratą była utrata 5 bel chmielu (około 1500 kg). Wkrótce do Urzędu Bezpieczeństwa w Poznaniu wpłynęło zawiadomienie, że Browar Bojanowski Sp. Akc. zakupił na terenie Dolnego Śląsku większą ilość chmielu. Sprawa nie została wyjaśniona, zaś wyników śledztwa w browarze bojanowskim nie znamy. Jedyną konsekwencją była dymisja dyrektora Państwowego Browaru nr 1 Alfonsa Gulczyńskiego (ciekawe, że nie ma już mowy o Państwowych Browarach w Gubinie). Na stanowisko to został mianowany Piotr Jagiełło-Miszkinis. W tym okresie browar prowadził produkcję i sprzedaż swych wyrobów na dość szeroką skalę. Było to zresztą powodem kłopotów, bowiem w sierpniu wpłynęła skarga, sformułowana w imieniu klienta przez mec. Władysława Babińskiego, o zwrot pieniędzy za zepsute piwo (w ilości 17 hl), sprzedane do Krakowa. Po przeprowadzonym dochodzeniu stwierdzono, że sprzedano piwo o właściwych parametrach, a kupujący nie uwzględnił trudów dalekiego transportu do Krakowa. W tle pozostał spór o nierozliczoną zaliczkę. 

Pisma wychodzące z Państwowych Browarów w Gubienie pisane były na odwrocie papieru firmowego innej gubińskiej firmy - Tuchfabrik W. Wolf  (ze zbiorów prywatnych).

Zachował się regulamin porządkowy pracy w browarach podległych ZPPS. Pracownicy umysłowi pracowali w godzinach od 7 do 15, bez przerwy obiadowej i w soboty do godz. 14. Robotnicy pracowali od godziny 7 do 15.30 z półgodzinną przerwą obiadową od 12 do 12.30, a w soboty od 7 do 13, z przerwą na śniadanie od 11 do 11.15. Zatrudnienia w roku 1946 nie znamy, zmniejszyło się ono jednak znacząco w stosunku do okresu wcześniejszego. Pomimo początkowych planów, browar w Gubinie postanowiono zamknąć, z uwagi na potencjał produkcyjny browaru w Zielonej górze. Stało się tak przed rokiem 1951, kiedy to budynki po byłym browarze przejęła i zagospodarowała Spółdzielnia Inwalidów "Pokój".
Opracowano na podstawie:
Archiwum Państwowe w Bydgoszczy, zespół: Zjednoczenie Przemysłu Piwowarsko-Słodowniczego w Bydgoszczy oraz materiały z archiwum autora.